Ten moment, kiedy pojawia się pomysł. Nie daje spokoju. Powraca. Utwierdza w przekonaniu, że należy podjąć działanie. Budzi obawy przed zmianą i jednocześnie chęć do podjęcia ryzyka. Ten moment pamiętam doskonale. W jeden z zupełnie zwyczajnych dni podczas zabawy z synkiem pojawił się pomysł na to, by wspólnie namalować kilka obrazków – powstały, a potem układaliśmy je na różne sposoby i dopowiadaliśmy do nich bajkę. To był początek. Do tej zabawy powracaliśmy wielokrotnie, dodawaliśmy kolejne ilustracje, a pewnego dnia mój synek zażyczył sobie, by w naszej bajce pojawiły się smoki. Zapytałam go wówczas o to, jakie imiona dla nich wymyślimy. „Momo”- odpowiedział, zresztą odkąd zaczął mówić od zawsze z chęcią tworzył własne słowa, w sobie tylko znanym języku. Wraz z Momo narodził się Kiki. I tak już pozostało. Dwa sympatyczne, małe smoki stały się bohaterami opowiadanych bajek na długi czas. Przez wiele wieczorów „bawiliśmy się” tą smoczą bajką. Rozwijaliśmy o kolejne przygody. Dopowiadaliśmy szczegóły. Zmienialiśmy zakończenie, modyfikowaliśmy początek. Smoki zaczęły żyć swoim życiem.
Czasem to bywa proste. Inspiracją staje się coś zupełnie codziennego. Tak było w tym przypadku, bo przecież bajki czytaliśmy i opowiadaliśmy od zawsze. Ale im dłużej bawiliśmy się w „składanie naszych bajek”, tym mocniej pojawiała się myśl, że bajka to doskonała forma, by nie tylko „odtwarzać” treść, ale również zmieniać ją, tworzyć. Przecież dzieci uwielbiają dopowiadać, zadawać pytanie, „a dlaczego nie?” doszukując się różnych możliwości w poznawanej historii. I zupełnie niespodziewanie to, co do tej pory wykorzystywaliśmy w zabawie bajkami dojrzało w swojej postaci – pojawił się pomysł na baki modułowe – takie, w których dziecko może samo decydować o kolejności zdarzeń i które za każdym razem mogą mieć inny początek i zakończenie.
Od tego momentu minęło kilkanaście miesięcy – czas, w którym stworzyłam nie tylko treść pierwszej bajki (zresztą nie tylko tej jednej), ale również jej formę, dokonałam zgłoszenia patentowego, skoncentrowałam się na tym, by małymi krokami, gdzieś obok głównego nurtu życia zawodowego i bieżących codziennych spraw realizować swoje marzenie. Bo najpierw zupełnie nieśmiało, potem coraz odważniej, wraz z liczbą pojawiających się pomysłów, które można by zrealizować, pojawiła się myśl, by pójść o krok dalej – stworzyć własne wydawnictwo. Wydawnictwo, które będzie zupełnie z innej bajki.
Postanowiłam nie czekać dłużej. Marzeń nie odkłada się na później. Nie wiesza się ich także za pomocą kolorowych pinezek na ścianach, choć nie wiem jak piękny byłby cytat na plakacie motywacyjnym. Marzenia się realizuje. To jedna z tych rzeczy, którą koniecznie chciałabym przekazać swojemu dziecku. Dlatego zaprosiłam Was w to miejsce – bajkopis.pl, które trzeba odkryć zupełnie na nowo, choć na pewno nie zabraknie tego, co pod adresem dotychczasowego bloga mogliście znaleźć do tej pory – bajek dla najmłodszych. Nasza pierwsza bajka modułowa zostanie wydana dzięki kampanii crowdfundngowej – zachęcam do wspierania projektu: www.polakpotrafi.pl/projekt/book-box